wtorek, 1 września 2015

Long4Lashes serum przyspieszające wzrost rzęs - moja opinia


Witajcie.
Dziś zdecydowałam się wyrazić swoją opinię na temat serum Long4Lashes i Wam ją przekazać.
Zainteresowanych zapraszam do dalszej części posta.



Serum zakupiłam 7 kwietnia  TUTAJ i zapłaciłam za nie wraz z przesyłką 58,78zł
Odebrałam je w paczkomacie bodajże 9 kwietnia i od razu zaczęłam używać tzn. nałożyłam zgodnie z instrukcją wieczorem po demakijażu :-)
Czytałam u innych dziewczyn, że po nałożeniu serum piekła lub szczypała je skóra na górnej linii rzęs. Mnie nic takiego nie spotkało.
Wiele osób zwracało też uwagę na składnik serum, który może zaszkodzić naszym oczom...zgadzam się ale może zaszkodzić tylko wtedy gdy serum dostanie nam się do gałki ocznej. Na szczęście mi nic takiego się nie przydarzyło.
Poniżej możecie zobaczyć skład...ja się na tym absolutnie nie znam także pozostawiam to do interpretacji znawcom tematu.


Jak można zauważyć ważność serum po otwarciu to 6 miesięcy. Ja używam go już 4,5 miesiąca i jest go niestety coraz mniej w opakowaniu przez co i moje rzęsy nie wyglądają już tak bardzo spektakularnie.
Poniżej możecie sobie zerknąć na obietnice producenta.
Niestety ulotki już nie posiadam...gdzieś mi się zapodziała.




Aplikację ułatwia nam cieniutki pędzelek. Malujemy nim linię górnych rzęs jak po prostu eyelinerem i kładziemy się spać :-)


Podsumowując: Ja z działania serum jestem bardzo ale to bardzo zadowolona i nie wyobrażam sobie żeby moje rzęsy mogły wrócić do takiego stanu jak sprzed jego używania. Zawsze uważałam, że piękne rzęsy robią za nas połowę makijażu i wtedy wszystko całkiem inaczej wygląda.
Nie zauważyłam żadnych skutków ubocznych. Jak to z rzęsami bywa co miesiąc przychodził czas że kilka wypadało i rosły nowe . Ale nawet jak nie stosowałam serum to tak się działo...ot taka jest nasza natura. Pamiętam, że na początku używania serum każda rzęsa żyła swoim życiem tzn. każda rosła w inną stronę i ciężko było je ładnie wytuszować. Aczkolwiek zacisnęłam zęby, przeczekałam to i później mogłam się cieszyć pięknymi długimi rzęsami.
Niestety nie zrobiłam zdjęć rzęs bez makijażu sprzed kuracji i po bo i tak na moich jaśniutkich rzęskach nie byłoby nic widać ale fotki z tuszem i tak pokażą Wam efekt kuracji.
Zapraszam na porównanie było i jest :-)

Tak wyglądały moje rzęsy w połowie 2014 roku używałam wtedy zwykłego tuszu do rzęs bez zalotki

Początek 2015 roku tutaj używałam już zalotki i tuszu wodoodpornego

Pierwszy miesiąc kuracji serum Long4Lashes zalotka + tusz wodoodporny 

Tutaj rzęsy po  2,5 miesiąca używania serum zalotka + tusz wodoodporny

Rzęsy po 4 miesiącach używania serum zalotka + tusz wodoodporny

Na pierwszy rzut oka można zauważyć znaczną różnicę. Odkąd zaczęłam używać serum i moje rzęsy urosły zbierałam od Was mnóstwo pochlebnych opinii...i nie tylko od Was ponieważ kilka osób w realu również zachwycało się moimi rzęsami, a moja siostra myślała że mam doklejone sztuczne bo dobrze wiedziała, że zawsze miałam króciutkie i proste rzęski. 
Tak więc ja ze swojej strony serdecznie polecam to serum...w przystępnej cenie a efekty sami mogliście zobaczyć na moim przykładzie.
Muszę się zaopatrzyć w kolejne opakowanie bo jakoś nie wyobrażam sobie nie używania tego serum....wyrobiłam sobie taki nawyk i basta :-)

Nie wiem jak rzęsy wyglądałyby pomalowane zwykłym tuszem i bez zalotki ponieważ zalotka+tusz wodoodporny to mój must have w codziennym makijażu.

Dajcie koniecznie znać czy znacie to serum i co sądzicie o moich efektach.
Pozdrawiam serdecznie. Ewelina.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz